Po 5 latach używania canon 5dmk2 przyszedł czas na upgrade. Kilka lat temu zauroczył mnie ten aparat(krótki niby test tutaj) i wstrzymywałbym się z wymianą na nowy flagship w moim plecaku, ponieważ staruszek dalej działał i – poza AF i dużym shutter lagiem – nie można było mu nic zarzucić. Oczywiście było tak do czasu kiedy do ręki wziąłem nowszy model.
Canon 5dmk3 nie daje może jakiegoś dużo lepszego obrazku, ale działający auto focus jest świetnym, zachwycającym wręcz dodatkiem. Nie mam pojęcia czemu wcześniej nie mogło to tak działać, jak w pozostałych cywilizowanych systemach. W każdym razie następnego dnia po zakupie wybraliśmy się z Ewcią na spacer, przetestować szybkość działania nowej zabawki. Będę się musiał znowu uczyć jak używać AF, bo po kilku latach opierania się głównie na szkiełku, oku i dłoni, stare nawyki zostają. Plus przyzwyczajenie do starego sprzętu zostaje – grip jest już wyrobiony, ale przez to dopasowany akurat do mojej dłoni, syfki na lustrze sprawiają że łezka w oku kręci się przynajmniej z dwóch powodów…